Geoblog.pl    hitchhikers    Podróże    Auto stop race 2011    Hiszpańska służba zdrowia
Zwiń mapę
2011
03
maj

Hiszpańska służba zdrowia

 
Hiszpania
Hiszpania, Malgrat de Mar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1542 km
 
No właśnie nie wspomniałam jeszcze o moim zębie, a był to naprawdę gwóźdź programu tego dnia.
Jeszcze przed wyjazdem z Polski zaczął boleć mnie ząb - ósemka, czyli pewnie postanowiła trochę podrosnąć. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że ząb nie przestawał boleć a wręcz przeciwnie. Ból był tak silny, że nie bardzo mogłam jeść, śmiać się czy nawet mówić. Obudziłam się więc rano i postanowiłam coś z tym zrobić bo nie mogłam już wytrzymać.
Zaczęły się poszukiwania pogotowia. Znaleźliśmy przychodnie, gdzie byliśmy wcześnie, około godziny 12.
Pani w recepcji powiedziała jednak, że lekarz, który mnie przyjmie będzie dopiero po 16. A moje ubezpieczenie na karcie Euro 26 jest jak najbardziej ok i nie będę musiała płacić za wizytę. Cóż zrobić trzeba czekać.
Przy okazji zwiedziliśmy trochę miasteczko, bardzo sympatyczne ale bez większych atrakcji.
Co mnie bardzo zaskoczyło to fakt, że Hiszpanie, nawet młodzi nie mówią po angielsku. Do tego stopnia, że miałam duże problemy z zamówieniem kanapki bo nie rozumieli takich słów jak : no meat, vegetables, water(!!)..
Po tych kilku godzinach przychodzimy z powrotem do recepcji a tam inna pani. Podchodzę i zaczynam tłumaczyć o co chodzi od początku. Okazuje się, że pani bardzo nie podoba się moje ubezpieczenie i będę musiała płacić 61 euro za wizytę!
Czas goni, ząb nie przestaje boleć a wręcz przeciwnie!
Postanowiłam skontaktować się z ubezpieczycielem. Pani z infolinii AXA bardzo mi pomogła a wręcz uratowała, może nie życie ale kieszeń na pewno.
Ostatecznie po 2 godzinach załatwiania formalności, latania po mieście i puszczania faxem dowodów ubezpieczenia, udało się zarejestrować mnie do lekarza.
A kolejka do niego była niemała.. Hiszpanie się raczej nie śpieszą i nie przejmują..
Czekałam..w końcu się udało. Pani doktor przyjęła mnie i przepisała antybiotyk. Dodam, że nie mówiła słowa po angielsku i trzeba było poprosić panią z recepcji do tłumaczenia.
Wykupiłam antybiotyk, wróciliśmy na camping w sam raz na mecz Fc Barcelona - Real Madryt. Dodam jeszcze (chociaż wolałabym wyrzucić to z pamięci) że miałam ten mecz oglądać w Barcelonie pod stadionem Camp Nou.. no ale zdrowie jest ważniejsze :(
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 17 wpisów17 0 komentarzy0 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
30.04.2011 - 08.05.2011
 
 
29.04.2009 - 06.05.2009